Jeśli Airbus pozyskał projekt feasibility i w zamian dostał pudełko fistaszków, to nie robi tego po to, aby ze studium wynikało coś innego jak dostarczenie gotowego rozwiązania przez Airbusa co zoptymalizuje czas oraz koszty prowadzenia projektu. Dokładnie tak jak się stało z przyznaniem feasibility study Airbusowi. Zadziałały dokładnie te same zalety... Nie twierdzę, że MON to kupi, natomiast idę o zakład, że to właśnie wyniknie z tego studium. A jeśli tak to po co są takie studia? W wymogach POLSY przy przetargu powinien być zapis o udziale polskiego podmiotu w konsorcjum, a optymalnie jako lidera takiego konsorcjum, który to podmiot dobierze sobie partnerów zagranicznych (więcej niż jednego, tak aby wynik studium nie był zbajasowany). No ale to kosztuje.
A co do dużych projektów obronnych to oczywiście masz rację, z dokładnością do tego, że Wisła jak ostatnio usłyszeliśmy nie istnieje (się chłopaki połapały, że koszty przekraczają ciut założenia budżetowe), Orka wzieła i ponownie utonęła (kolejna wolta z rakietami i brak podjęcia jakichkolwiek decyzji), próba pozyskania Homara nastąpi chyba dopiero w tym roku (jak dobrze pójdzie), Leopardy super, ale zdaje się, że modernizacje wykonuje PGZ, więc polonizacja to chyba jakieś 100% (no dobrze komponenty kupujemy za granicą, a montujemy je u nas...). Rosomak to rzeczywiście sukces.