Adam, ale to co piszesz, nie trzyma się kupy, bo usilnie stosujesz wybiórcze kryteria, co wykazał Ci dobitnie MaDeR Levap. Próbujesz z tego jakoś wybrnąć, zakładając w obu przypadkach misję długookresową (i związane z tym po części wymogi konstrukcyjne czy logistyczne, na oko "podobne"). Ale to nie zmienia faktów. Bo tak czy siak, zupełnie inne są minimalne kryteria wielkości potrzebnego modułu załogowego (rozumianego jako sama kapsuła, bez części napędowej) do wykonania przelotu na miejsce. Do tej bazy księżycowej (w sensie miejsca nawet, bo bazą mógłby być lądownik w formie habitatu) zalecisz "budką telefoniczną" a la Apollo, dolotu do Marsa w czymś takim nie przeżyje nikt. Budżet masowy takiego statku musi być co najmniej kilka razy większy, jeśli nie o rząd wielkości, bo:
-większe zasoby (tlen, woda lub środki chemiczne do ich wytwarzania/recyklingu) dla systemów podtrzymywania życia (nawet parę rzędów wielkości) na samą podróż
-większa masa systemów zasilania w energię
-ostrzejsze wymagania co do redundancji lub rezerwy wydajności wielu systemów też mogą przekładać się na masę
-większa konieczna kubatura/przestrzeń życiowa
-lepsza osłona przed promieniowaniem modułu przelotowego (pomijam lądownik czy habitat przeznaczony dla pobytu na obiekcie docelowym, bo ten przy założeniu misji długotrwałej na powierzchni daje jakoś tam podobne kryteria, tak jak zdajesz się sugerować).
Inna rzecz, którą Ci wytknięto, to kompletne zignorowanie skali różnic w procedurach awaryjnego przerwania/zakończenia misji lub jej awaryjnego zaopatrzenia, moim zdaniem też dosyć fundamentalna.
W gruncie rzeczy zdajesz sobie sprawę, że Twoje "kryterium deltav" jest mylące, bo tak naprawdę liczy się "deltav x minimalna masa niezbędnego ładunku". A ta dla lotów załogowych rośnie dramatycznie wraz z czasem podróży na miejsce. Usiłujesz uciec do przodu przez założenie w obu przypadkach długiej misji na powierzchni, co narzuca zwiększony budżet masowy ze względu na zasoby/infrastrukturę, a więc (Twoim zdaniem) różnice jakoś się niwelują. Problem w tym, że ten wydłużony program badawczy musiałby być naprawdę długi (pewnie o całe miesiące czy rok dłuższy), aby te różnice zatrzeć, a wzrost całkowitych kosztów misji byłby ogromny jeśli nie monstrualny -pytanie, jaki finalny pułap kosztów można by zaakceptować. Takie podejście będzie działać na etapie stałej załogowej eksploracji Układu Słonecznego (czyli gdy osiągniemy w lotach miedzyplanetarnych pułap operacyjny taki jak ISS na LEO co najmniej), ale nie przy pierwszych, pionierskich wyprawach. Obawiam się, że nikt serio nie będzie projektował pierwszej misji marsjańskiej w ten sposób. Owszem, dla hecy już ktoś się znalazł: Mars One...
Pozdrawiam
-J.