NASA musi zakontraktować Sojuzy na wszelki wypadek. Żeby potem nie być w czarnej d. gdyby z Dragonem coś rzeczywiście nie wyszło. Lepiej się zabezpieczyć niż potem negocjować przypartym do muru. Co nie znaczy, że w 2020 nie będzie pierwszego lotu Dragona z załogą na pokładzie. Zresztą, ponawiam - realnie staję do zakładu o wino. Nie ma sensu się spierać, kto będzie miał rację, za rok kupuje butelkę. Deal?
To nie chodzi o to, że jakby NASA zaczęła pomagać innej firmie, to miałby rakietę taką jak SLS. Chodzi o to, że SLS jest zbędny z zasady. A owszem, jest firma, która wspomagana przez NASA buduje obecnie rakietę w skali podobnej do SLSa. Nazywa się SpaceX. Jakby podobne firmy wsparto przy innych projektach i technologiach, to coś może by do tego czasu zrobiły. Na przykład w temacie tankowania na orbicie czy jakimkolwiek innym.
Podobnie jak SLS, udźwig SH+SS na LEO jest porównywalny i w różnych wersjach wynosi 100-150 ton. I nie wiem, czy SS będzie tak dużo tracił w porównaniu z SLS na dalszych odległościach, jeśli SpaceX rzeczywiście zaczął działać w temacie tankowania. Po ostatnich prezentacjach widać, że jakiś koncept już mają.
Nawet gdyby przyjąć, że FH ma tylko połowę udźwigu SLSa, to przy 40-krotnie niższej cenie rozwoju i 6-10-krotnie niższej cenie lotu nie ma nawet sensu porównywać ich wydajności.
Robku, piszesz ciągle tak, jakby SLS był absolutną koniecznością. Tu i teraz. Za wszelką cenę. Bo inaczej świat się zawali. Jak coś będzie trochę mniejsze, albo parę lat później, to się nie liczy. bo SLS musi być i koniec kropka, a pieniądze nie mają znaczenia. Absurdalne.
Sam jestem np. rozczarowany tempem prac Blue Origin czy szczególnie Reaction Engineers nad Skylonem (choć oni mają nieporównywalnie mniejsze środki i dziwię się, że rząd UK im więcej nie dosypał) ale naprawdę warto byłoby, by NASA wspierała inne obiecujące projekty.