Możliwe. Ale tylko ja miałem znakomite preteksty historyczne, które właśnie zostały zmarnowane. No cóż. Nie mogę z drugiego końca Polski organizować imprezy miastu, z którego nikt nie wykazał większego zainteresowania tematem. U siebie zaś musiałbym wymienić społeczeństwo na mniej ordynarnie przyrodniczo głupie, by mieć jakąkolwiek szansę na przekształcenie takiej imprezy w rzeczywistość. Niech więc się Poznań cieszy, czym ma, a ja sobie pozostanę ambiwalentny, zawieszony gdzieś między wkurzeniem z powodu zmarnowanych szans a radością, że nie będę musiał poświęcać życia na organizowanie czegoś dla społeczeństwa, które nauki przyrodniczo-techniczne ma głęboko w czterech literach.