Żeby zmienić temat zaproponuję Panom ciekawy wykład ideologii rozwoju programu kosmicznego przyszłości:
http://florydziak.blogspot.com/2016/02/marsjanskie-apollo.html
Polemizując z tym artykułem:
1. Autor stawia tezę, że celem eksploracji Kosmosu powinna być "kolonizacja". Ale jak rozumiana kolonizacja? W sensie zasiedlenia Księżyca i Marsa całymi rodzinami, dla których to będzie nowy dom? Trudno mi wyobrazić sobie, dlaczego ktoś chciałby mieszkać na pustkowiu, na którym nie ma czym oddychać. Kolonizacja Sahary byłaby bardziej racjonalnym przedsięwzięciem. Zostaje więc kolonizacja w bardziej ograniczonym rozumieniu - stworzenia stacji, w rodzaju ISS, na których istniałaby rotująca załoga. Ma to sens na Księżycu, gdzie mogłoby posłużyć jako poligon testowy, ale po co zakładać takie stacje dalej? Reasumując, wg mnie to jednak nie - jakkolwiek rozumiana - kolonizacja powinna być celem NASA, ale nauka. Trudno mi się zgodzić z tezą, że roboty mogłyby wykonywać zadania naukowe lepiej od ludzi. Taniej, owszem, ale nie jest to powód, by rezygnować z załogowej eksploracji. Dalej tym tropem: autor zauważa, że celem powinno być "zwiększenie populacji ludzi mieszkających na orbicie" - ale po co? ISS z nawiązką wystarcza, by prowadzić badania naukowe na LEO. Większa populacja na orbicie, to większe koszty jej utrzymania, a gdzie tu jest wartość dodana?
2. Autor przywiązuje bardzo dużą wagę do rozwoju przemysłu kosmicznego i "eksploatacji zasobów naturalnych kosmosu". Zasoby te można wykorzystać dwojako. Po pierwsze można przesłać na Ziemię, czy to surowce, czy wytworzone z nich materiały lub energię. W mojej opinii opłacalność i techniczna wykonalność takiego przedsięwzięcia nadal plasuje je na granicy science- fiction. Z drugiej strony można te zasoby wykorzystać na miejscu (do budowy bazy, produkcji paliwa) - tu jak najbardziej Autor ma rację, powinniśmy rozwijać technologię w tym kierunku. Jednak nie po to, by kolonizować, ale po to by badać.
3. O ile można zaakceptować część krytyki SLS zawartej w artykule, to jednak należy zauważyć, że podstawową zaletą rakiety jest nie tylko duża nośność (mówię o wersji docelowej, ok. 120 ton), ale i możliwość wynoszenia ładunków o stosunkowo dużych gabarytach. Zwłaszcza to ostatnie będzie zapewne niezbędnym warunkiem realizacji załogowych misji poza orbitę Księżyca (a nie tylko, jak zauważa Autor, obniżenie kosztu kg na orbitę i wykorzystywanie technologii in situ). W chwili obecnej nie mamy żadnej sensowej koncepcji wynoszenia z powierzchni Ziemi gabarytowo dużych czy ciężkich ładunków na LEO - innej, niż standardowy napęd chemiczny. Jednocześnie budowa rakiety nośnej o parametrach SLS będzie w najbliższej przyszłości, z uwagi na brak popytu, nieopłacalna dla przedsiębiorców prywatnych.