Inna rzecz, że tworzenie zespołu na zasadzie jest uszeregujemy sobie potencjalnych członków według jakiegoś tam kryterium kompetencyjnego, a potem wybierzemy najlepszych - co pojawia się w podtekście tej dyskusji, też nie jest dobrą metodą budowania grupy. Zwłaszcza jeśli ten zespół ma przebywać 24/7 w niewielkiej przecież kapsule.
Przede wszystkim tak się nie da. Dobór załogi to nie zawody w jednej konkretnej dziedzinie, np. kto dalej rzuci oszczepem, ale ocena sumy wielu kompetencji i umiejętności, ale także charakteru - tego nie da się uszeregować w punktach. A skoro tak, to decydentom łatwo przychodzi dołożenie też swoich, często mniej lub bardziej subiektywnych odczuć.
Tak było zawsze, tzn. w programie Apollo i wcześniej. Wystarczy poczytać wspomnienia Slaytona i Sheparda, którzy wówczas o składach załóg decydowali. Bardzo niejasne kryteria, czy raczej ich brak, potwierdzają też historycy (np. Chaikin, Kluger). Z tym, że wówczas różnica była taka, że dowódcy, których wówczas mianowano wcześniej, mieli dużo do powiedzenia przy wyborze swojej załogi, co miało głównie zapewnić dobre stosunki wewnątrz zespołu - teraz widać, że Wiseman tego nie miał.
A że polityka ma tutaj tyle do powodzenia - USA to jednak kraj demokratyczny, więc inaczej się nie da w przypadku agencji rządowej. Musk będzie mógł działać inaczej, tzn. wysyłać tych, którzy mu więcej zapłacą...