Odkopuję coby podzielić się ciekawostkami w temacie, odkrytymi przy okazji wchłaniania dziesiątek podręczników i słuchania wielu fascynujących ludzi na wydziale biologii UAM (ciężko spotkać miejsce w którym jest tylu pasjonatów!).
Zaczynając od podstaw. Czy życie na Ziemi jest uniwersalne, jedno? Mamy uniwersalny rozpuszczalnik (wodę) i budulec (węgiel), ale nie znamy równie skutecznych funkcyjnie zamienników (
świetne opracowanie). Mamy też uniwersalne aminokwasy L i powszechne RNA, które już nie mają tak jasnego uzasadnienia, co wskazuje na dalekiego wspólnego przodka (
zgrabne potwierdzenie z udziałem matematyki). Niekoniecznie musi to oznaczać jednokrotne powstanie życia - formy oparte o inne podstawy (np. o aminokwasy D) mogły wyginąć w wyniku ewolucyjnej konkurencji i nie dać potomków. Do tego nawiązuje kod genetyczny, który laikom jest przybliżany jako uniwersalny, tymczasem np. w mitochondriach drożdży 8 kodonów znaczy co innego niż typowo (12,5%! i teraz można to połączyć z hipotezą, według której mitochondria to bakterie wchłonięte 1,5 miliarda lat temu).
Do tej pory ustaliliśmy już 20 różnych kodów genetycznych. Im idziemy wyżej tym mamy większą różnorodność. Komórki w poszczególnych domenach życia mają różną budowę. Organizmy wielokomórkowe potężnie się różnią i nie ogranicza to jakoś istotnie morfologii. Patyczaki i rosiczki to pierwsze lepsze przykłady, a bardziej spektakularnie jest u liliowców które mimo wyglądu są zwierzętami z m.in. otworem gębowym i odbytem:

Zaobserwowaliśmy za to (oczywiście w ramach "life as we know it") ogromną ilość linii ewolucyjnych, z których wyprowadzono całkiem dużo praw rządzących ewolucją. Życiu na innych globach również musi towarzyszyć ewolucja, która przebiegałaby według tych samych zasad. To jest temat rzeka, na którym pewno będę chciał usiąść naukowo dlatego żeby nie pisać głupot bez szerokiego riserczu na razie nie będę tego tu rozwijał.
Intensywny rozwój mózgu, a więc również inteligencji, jest rzadki wśród wodnych organizmów. Środowisko wodne jest znacznie stabilniejsze od lądowego, zmysły takie jakie jak wzrok czy słuch są mniej skuteczne, ruch jest mniej złożony. Dobra referencja to duża ilość zwierząt osiadłych w wodach - podczas gdy na lądzie niezwykle rzadko spotykamy zwierzęta osiadłe przez istotną część życia życia. Wśród wodnych organizmów największe mózgi mają te, które
- delfiny i orki. "Od zawsze mokre" ośmiornice mają współczynnik encefalizacji daleko za wymienionymi rodzajami, jednak można ostrożnie przyjąć je za analog "prymusów" na wodnych egzoplanetach. Współczynnik encefalizacji plasuje nasze prymusy między psem a koniem po około 500 milionach lat ewolucji. Póki co to za mało by stworzyły cywilizację. W dłuższym okresie czasu - mają wiele cech rzadkich u wodnych organizmów a prawdopodobnie kluczowych właśnie dla inteligencji a także samego cywilizowania się: chwytne macki zamiast płetw i bardzo dobry wzrok.
Przechodząc do samego tematu cywilizacji. Patrząc na świat zoologii, ciężko wyznaczyć granicę pomiędzy zaawansowaną społecznością a postulowaną tutaj cywilizacją biotechnologiczną. Znamy gatunki mrówek, które wykazują niezwykłe zachowania - m.in. rozrzucają pestki roślin wokół swoich kolonii, hodują mszyce czy w końcu porywają inne owady by te służyły im za żywy inkubator dla larw. Czy o takich społecznościach na innych planetach mówilibyśmy już per 'cywilizacja'? Czy jeśli założone już odpowiedniki ośmiornic zaczęłyby uprawiać inne gatunki ryb to byłyby 'cywilizacją' i zaczęły wchodzić w 'biotechnologię'?