Trochę skomplikowanie to wyłożyłeś. O ile dobrze zrozumiałem, to 120-t rakieta SpaceX może zarobić na siebie, jeśli całościowo będzie kosztowała podobnie jak konkurencyjne mniejsze Delta 4H i Ariane 5. A może to być możliwe patrząc na cenę 30-t Falcon 9H.
Jednak będzie to możliwe pod dwoma warunkami:
(1) rzeczywisty koszt USD/kg będzie dla Falcona 9H taki, jak deklarowany, a jak uczy praktyka, koszty rzeczywiste mają tendencję raczej do dźwigania się, i to znacznego,
Dotychczasowa praktyka dotyczyła projektów rządowych, gdzie mniej lub bardziej celowo niedoszacowywano nakłady pracy, czasu, finansów. SpaceX podpisuje już umowy na wynoszenie ładunków po 3.3k$/kg (Falcon 9, wersja podstawowa).
(2) konkurencja natomiast nie obniży swoich kosztów.
Miejmy nadzieję, że obniży. To jednak nie stanie się z dnia na dzień.
Ale rodzi się pytanie: skoro już będzie sporo tańszy Falcon 9H, to po co kupować rakietę 120-t, jeśli chcemy umieścić na orbicie tylko 30 t?
W momencie wprowadzenia cięższej rodziny rakiet Falcon 9H straci rację bytu - jego zadania przejmie konstrukcyjnie prostszy (więc i tańszy) jednordzeniowy Falcon X (rakieta o udźwigu 120 ton będzie składakiem trzech takich rdzeni). Pytanie oczywiście pozostaje. Jeden z możliwych powodów wymieniłem wcześniej - przedłużenie życia satelity, np. poprzez zwiększenie zapasów paliwa na manewry (duże satelity zwiadowcze KH-1.. to praktycznie wielkie zbiorniki paliwa). Innym powodem jest swoboda wyboru orbity (HST lata po LEO nie dlatego, że jest to najlepsza orbita z możliwych, ale dlatego, że wyżej się nie dało). Kolejnym powodem jest wykorzystanie dodatkowego udźwigu w celu obniżenia ceny samego satelity (np. poprzez wykorzystanie cięższych, ale i tańszych materiałów, redundancję i wysokie marginesy bezpieczeństwa zamiast szczegółowych testów itp).