Jedno jest pewne: lepiej samochód niż beton - lepiej dla Elona oczywiście. Na pewno będzie o tym głośno.
Jak dla mnie to jednak jest pewien despekt poznawczy. Elon Musk – bardzo sensowny gość – wyszedł tu z roli wizjonera i niezłomnego twórcy przyszłości, na pozycję PR-owca i biznesmena mówiącego: to wszystko moje, więc mi wolno.
Z góry przepraszam za to porównanie, ale wystrzelenie własnego auta w kosmos przypomina mi jako żywo cesarza Kaligulę mianującego swojego konia (nie było wówczas samochodów...) senatorem rzymskim.
Myślę, że np. ogłoszenie w internecie konkursu na niskobudżetowy, związany z badaniami kosmosu ładunek dla FH nr1, dałoby wiele ciekawych i możliwych do realizacji pomysłów.