Przejrzałem te teksty na ile pozwoliła mi znajomość języka i sytuacja rzeczywiście wygląda kiepsko. Astronauci w CPK zarabiają mało, po zakończeniu pracy nie mają możliwości znalezienia pracy w biznesie, a nawet chciano im odebrać z automatu niemal przyznawane tytuły bohaterów Rosji (a to pewno baaardzo chlebowe odznaczenie). Co więcej, przydziały do lotów są zależne od widzimisię szefów CPK, więc niektórzy nie mają szans na loty. (Notabene: to samo działo się w NASA za pionierów, gdy szefem korpusu był Slayton - o tym piszą wszyscy astronauci z czasów Gemini i Apollo, nawet on sam się tego nie wstydzi. Szczytem był chyba sposób przydzielenia dowództwa Apollo 15 jego kumplowi - Shepardowi.)
W skrócie: powstały dwie frakcje wśród astronautów: Kononienko z kolegami chcą, by zabrać ich z CPK a dać zatrudnienie wprost w Roskosmosie. To ma im dać status zdaje się urzędników państwowych czy kogoś podobnego, z wieloma przywilejami, w tym wyższą pensję. Rogozin go popiera i przedstawił te propozycje Putinowi.
Były astronauta Padałka jest temu przeciwny, bo to jeszcze zwiększy kumoterstwo w oddziale, a znacznie obniży poziom szkolenia, który w CPK według niego jest bardzo wysoki.
Obawiam się, że astronauci dali się wplątać w jakieś gierki Rogozina. Padałka słusznie powiedział, że to, czy astronauci po odejściu z oddziału znajdą pracę w przemyśle kosmicznym, nie zależy od ich podległości, ale od stanu tego przemysłu - jeśli Rosja będzie pracować nad nowymi technikami i misjami, to byli astronauci siłą rzeczy staną się potrzebni, tak jak jest w Stanach.
Przykre, ale wydaje mi się, że jest to kolejny skutek zapaści przemysłu kosmicznego w Rosji...