Wini, pozwolę sobie się mocno nie zgodzić.
Część finansową tutaj chciałbym oddzielić mocno - łatwo napisać, że powinny znaleźć się finanse, ale w "naszej brutalnej" rzeczywistości są naprawdę marne szanse na to, żeby dramatycznie skoczyły finanse - np 10x czy 50x więcej niż dziś. Inaczej ryzykujemy, że "cała reszta" będzie musiała być zatrzymana na rzecz jednej rakiety.
Już na początku tego wątku zostało wyraźnie napisane przez Tomasza, że rakiety nośne to mały kawałek sektora kosmicznego. I jak wiemy mocno zapchany. Czemu nie możemy się zająć innymi branżami, które mogą być bardziej perspektywiczne. Naprawdę uważam, że to bardzo nieprawidłowe, gdy się "spłaszcza" sektor kosmiczny tylko do rakiet.
Najmocniej muszę się rozprawić z jednym "mitem", który Wini podał:
Rakieta to nie tylko rakieta, to technologie, to inżynierowie, programiści, telekomunikacja, materiałoznawstwo, metalurgia itd, to stymulacja rozwoju wielu branż.
Jest wręcz przeciwnie! Doskonale widać z przykładu rakiet, że to są dość "stare" technologie (a "najstarsze" rosyjskie często są najtańsze!) i kierunków rozwoju dość mało w nich. Najpoważniejszy z nich w ostatnich latach to "zielone", czyli mniej toksyczne paliwa - coś co, w ogóle dyskwalifikuje paliwa stałe i faworyzuje ciekłe/hybrydowe (Wini, czy to rozumiesz i potwierdzasz?). Tak na marginesie - nie potrafię sobie wyobrazić latania rakietami na paliwo stałe nad Europą, po prostu z uwagi na bezpieczeństwo nas wszystkich.
Bardzo słabe powiązanie jest pomiędzy rakietami a telekomunikacją - w szczególności mało w temacie, który można by było wykorzystać w innych branżach. Tu znacznie więcej się dzieje właśnie w telekomunikacji satelitarnej, o której w Polsce zapominają (prawie) wszyscy. Podobnie z programistami - lot rakiety jest stosunkowo krótki, trudno sobie wyobrażać rozwoju tutaj zaawansowanych technologii choćby przetwarzania danych - inaczej byśmy o nich już słyszeli.
Gdybym miał wybierać wydatek wielkości rakiety Electron, to proponowałbym za tę kwotę pomyśleć o jakiejś konstelacji. Ot choćby obserwacji Ziemi (a może i nawet SAR), albo jakiejś formie telekomunikacji, albo w ogóle o agresywniejszym wejściu tam, gdzie wciąż mało się dzieje. Tak na marginesie - Luksemburg, choć znany ostatnio z "górnictwa kosmicznego" (mocno wszedł w tę powstającą niszę), tak naprawdę opiera się na branży telekomunikacyjnej i to mocno. A mógł wejść w rakiety!
To co robi SpaceForest, to jest potężny projekt z dużym finansowaniem. Jest to jeden z większych w Polsce projektów rakietowych i świetnie zidentyfikowali nisze. Zobaczcie, że SpaceForest nie "rzucał się" na rakietę orbitalną. Czy rozumiecie tę różnicę?
Zgadzam się, że gdyby pojawił się ktoś i chciał własną kasę włożyć w budowę rakiety, wówczas powinniśmy tylko przyklasnąć. Jednak przerzucenie całości dostępnych funduszy tylko na to, że zbudujemy rakietę, by się zorientować, że nie ma ona po co w ogóle latać (bo nie zbudowaliśmy w międzyczasie żadnych platform satelitarnych) to kompletny bezsens.
Opcja, w której Polska by realizowała projekty rozwijające technologie dla przyszłych rakiet europejskich jest ciekawa. Chyba wszyscy sobie doskonale zdajemy sprawę, że niezależnie jaka Ariane 6 będzie względem Falcona 9 i innych konstrukcji, to... i tak będzie latać. Choć przewiduję, że tutaj Włosi, Francuzi i Niemcy będą chcieli grać pierwsze skrzypce (pamiętacie jedno z ministerialnych? długo trwały negocjacje pomiędzy Francją a Niemcami o przyszłość A5 i A6).
Wini, pytanie do Ciebie - co wybierasz: różne polskie satelity czy jedną polską rakietę? Pytam o prawdopodobny scenariusz rozwoju sektora w Polsce, gdzie fundusze dramatycznie nie wzrosną. Proszę o odpowiedź.