Weźcie pod uwagę, że to co stwierdził wiceprezydent Pence jest czysto polityczne i na dodatek mocno niepewne. Najpierw konieczna jest Dyrektywa prezydencka zobowiązująca instytucje federalne do podjęcia odpowiednich działań. Następnie trzeba przekonać Kongres, co nie będzie łatwe (chyba, że Demokraci będą liczyli na lądowanie w czasie kadencji ICH prezydenta
). Jeśli nawet uda się uzyskać odpowiednie fundusze, to konieczny jest potężny wysiłek organizacyjny, a i tak w dzisiejszych realiach będzie to tylko wbicie flagi w stylu Apollo.
Oto dwa przykładowe scenariusze przy założeniu, że program ma polityczne poparcie i wystarczające fundusze:
1. oparty na wypowiedzi Pence'a, czysto polityczny
- Ogłoszenie Commercial Crew Lunar Lander (na wzór CCDev, ale pozbawiony jego błedów)
- Przyspieszenie EM-1 z uwzględnieniem trajektorii korzystniejszej dla lądowania niż dla LOP-G
- Budowa i testy lądowników przez dwóch zwycięzców CCLL (najprawdopodobniej Blue Origin oparty o New Sheparda i Lockheed Martina, korzystający z jego doświadczeń)
- Konwersja EM-2 na pierwsze lądowanie (próba lądowania)
Schemat: start SLS z Orionem TLI i wejście na najniższą dostępną dla niego orbitę wokóksiężycową (z której byłby w stanie wrócić
); równoległy start lądownika na komercyjnej rakiecie, TLI i wejście na tę samą orbitę; połączenie i przesiadka 1-2 załogantów; lądowanie i powrót w stylu Apollo; odtrąbienie sukcesu
, a następnie stopniowy uwiąd programu
2. bardziej pożądany dający nadzieję na długofalową eksplorację Księżyca
- Ogłoszenie konkursu na lądowanie - kto pierwszy, ten lepszy, z wolną ręką dla finalistów i sfinansowaniem 50% kosztów z budżetu. Ten kto wygra dostanie dodatkowo zwrot większości kosztów, ale zobowiąże się do kontynuacji programu i założenia stałej bazy na Księżycu
I tutaj jest pole do popisu dla Starshipa i New Armstronga.