Smugi były jasne, bez wyraźnego koloru. Tak jakby w niedalekiej odległości wielkie reflektory w niebo były ustawione. Z tym, że powoli zmieniały miejsce na horyzoncie. Fakt, same smugi można było pomylić ze światłami pobliskiego miasta (jeśli takowe byłoby na płn), ale już barwnej poświaty nie bardzo.
Mieszkam na wsi, 6km od najbliższego miasteczka i to niezbyt dużego, więc niebo mam relatywnie ciemne. Widok był naprawdę roazwalający na atomy.
Możliwe, że pod jasnym niebem, widoczne były tylko smugi, które można było uznać za światło miast rozproszone na chmurach.