Widzę, że Adam wyprowadził dyskusję na manowce, a przecież wszystkie te problemy były omawiane wielokrotnie.
Jeżeli chodzi o loty księżycowe, to trzeba rozróżnić:
1. Rakiety nośne - i tu nie trzeba
żadnych technologii BEO (pomijam chwilowo Starshipa)
2. Pojazdy bezzałogowe poza lądownikami - i tu niezbędne technologie mają wszystkie firmy produkujące satelity geostacjonarne.
3. Księżycowe pojazdy załogowe i lądowniki - niezbędne technologie posiada(ła) NASA (pomijam kraje inne niż USA) oraz poszczególne patenty LM, Boeing, NG i inne firmy.
ad 1. SLS ma tylko pewną przewagę nośności, ale nie decydującą. Podstawową zaletą SLS miało być
nie rozwijanie żadnych nowych technologii i opieranie się jedynie na dziedzictwie wahadłowców, co miało przyspieszyć rozwój, a pierwszy lot miał się odbyć w 2016.
Zapomnieliście już propozycję Bridenstine'a z zeszłego roku zastosowania Falcona Heavy zamiast SLS do Artemis 1? Poza politycznymi naciskami jedynym problemem był czas przygotowania, gdy wydawało się, że SLS poleci najpóźniej w 2020.
ad 2. Wbrew pozorom, warunki w sąsiedztwie Księżyca i na GEO nie różnią się tak bardzo, a większym wyzwaniem jest łączność, która wymaga sieci DSN. Wszystkie niezbędne technologie są dostępne (oczywiście nie wszystkim ze względu na ITAR)
ad 3. Tutaj NASA jest
zobowiązana ustawowo dzielić się technologiami z
amerykańskimi firmami. W praktyce bywa z tym różnie (polityka), ale Bezosowi nie przeszkodziło to zakupić pakiet dotyczący lądowników.
Odrębnym wyzwaniem jest wdrożenie tych technologii.
Tyle krótkiego podsumowania. Żadna z wymienionych przez Adama technologii nie jest potrzebna do rakiet nośnych, tylko niektóre, i to względnie dostępne dla bezzałogowców, a problem może być tylko z pojazdami załogowymi i lądownikami (ale w tej dziedzinie dzieje się nareszcie całkiem sporo).