Zapominacie panowie o wielu rzeczach.
Przede wszystkim - ta skłonność do niewiary w ludzi. Samospełniające się życzenie. To podejście, że innym nie zależy. Zależy, na pewno nie wszystkim, ale części z pewnością zależy, tyle że nie zawsze mogą i nie zawsze mają możliwości. Ta nieświadomość, że my sami podlegamy cechom, które u innych wydają się nam niekorzystne. Proste pytanie: jeśli inni są zawsze źli, a ci inni mówią, że inni są źli, to, u licha, kto w końcu jest dobry?
Co do rywalizacji, też nie warto iść w uproszczenia. To jeden z podstawowych błędów metodologicznych. Każdy proces, każdy model funkcjonuje w pewnym zakresie parametrów. Nie jest więc tak, że rywalizacja jest zawsze dobra i nie jest tak, że rywalizacja jest zła. Jeśli - odniosę się do ekosystemu - ekosystem jest wyważony, umiarkowana rywalizacja sprzyja korzystnemu doborowi naturalnemu (swoją drogą co za bzdurne sformułowanie - w zasadzie dobór naturalne z definicji jest korzystny). Jeśli jednak w wyważonym ekosystemie dojdzie do eskalacji rywalizacji między drapieżnikami, ich skutkiem będzie - bo to rzecz energo- i życiochłonna - zanik drapieżników i zaburzenie całej piramidy biologicznej ekosystemu. Odwrotnie, jeśli ekosystem jest rozchwiany, rywalizacja między osobnikami znaczy niewiele, bo zaczyna się liczyć walka o przetrwanie, a nie o pozycję w stadzie.
Marsa przegraliśmy na razie, bo ekosystem nie doszedł do granicy wypełnienia - to dość proste. Projekt był za ambitny, to było widać na pierwszy rzut oka. Patrząc od innej strony, dla mnie to świetna informacja - więcej kasy pójdzie w misje bezzałogowe, które dostarczają nieporównanie więcej informacji z nieporównanie większej liczby ciał Układu Słonecznego niż jedna marsjańska eskapada.
Kto więc wygrał, kto przegrał? Plusy są i tu i tu, minusy też. A chcący jednoznaczności powinni sobie znaleźć jakiś inny niż ten Wszechświat, bo tu działają nieidealistyczne prawa.