Zaraz, zaraz Jch, Pańska wypowiedź wydaje mi się zbyt dużym nadużyciem. Proszę wskazać mi chociaż jeden błąd w tym artykule
Mogę ograniczyć się do leadu tej informacji w Polskim Radiu?
Trzy krótkie zdania, trzecie brzmi:"(polscy fizycy) Właśnie przedstawili nowy model Wielkiego Odbicia."
PAP. PAP-owi w ogóle zjadło lead, więc nie dziwota, że redaktor w Polskim Radiu musiał pisać go sam. Pisał go z pierwszego akapitu, jak to się zwykle w takich przypadkach robi. Weźmy więc drugie zdanie stamtąd: "(Wszechświat) Mógł istnieć już wcześniej, kurcząc się do granic możliwości, a następnie po "Wielkim Odbiciu" zaczął się rozszerzać, co robi do tej pory." Parę akapitów dalej mamy "Według prof. Lewandowskiego, konfrontacja wyników wcześniejszych obliczeń (dokonanych w oparciu o uproszczone modele) z nową teorią, pozwoli także zweryfikować teorię o "Wielkim Odbiciu" Abhaya Ashtekara, Tomasza Pawłowskiego (były doktorant prof. Lewandowskiego) i Parama Singha z Penn State University w USA."
Jak zaś brzmiał oryginał? Ano banalnie:
"Aby zdobyć choć część informacji o kwantowej grawitacji, naukowcy konstruują uproszczone modele kwantowe, tzw. kosmologiczne, w których stan całej czasoprzestrzeni i materii jest opisany zaledwie jedną lub kilkoma liczbami. Najbardziej znany model tego rodzaju, opracowany przez fizyków Ashtekara, Bojowalda, Lewandowskiego, Pawłowskiego i Singha, przewiduje, że przed Wielkim Wybuchem istniał wszechświat, który się kurczył. Gdy gęstość materii osiągnęła pewną krytyczną wielkość, nastąpiło gwałtowne rozszerzanie – Wielki Wybuch, który wówczas jest określany jako Wielkie Odbicie. Model ten ma jednak tylko charakter zabawkowy (tzw. toy model)."
Zatem ktoś, kiedyś, gdzieś, opracował model, w którym występowało Wielkie Odbicie. Co to ma wspólnego z opisywanym osiągnięciem polskich fizyków? Ano kawałek dalej mamy wyjaśnienie:
"Teoretycy z FUW zamierzają m.in. sprawdzić, czy w ich modelu występuje Wielkie Odbicie."
Innymi słowy, stworzono nowy model, nie są znane jego własności, a fizyków ciekawi, czy występuje w nim Wielkie Odbicie, lecz za diabła nic na ten temat nie wiedzą. Ale akcent w PAP-ie jest dramatycznie inny, sformułowania niejasne i natychmiast robi się głuchy telefon.
Ten przykład jest jednym z wielu którymi dysponuję, a które jasno pokazują, że w PAP-ie informacje z zakresu nauk ścisłych redagują nie tylko osoby bez odpowiedniego przygotowania merytorycznego, nie tylko z fundamentalnymi brakami w warsztacie dziennikarskim, ale nawet wtórni analfabeci, nierozumiejący sensu czytanego tekstu.
Cytowana zresztą tutaj informacja prasowa jest zresztą świetnym przykładem tandeciarstwa PAP-u, życia w innej epoce medialnej. Otóż ta informacja prasowa przetoczyła się hukiem przez media zagraniczne. Odzew rewelacyjny. Praktycznie wszystkie media zagraniczne bardziej lub mniej związane z naukami ścisłymi przytoczyły tę informację w postaci niemal identycznej z oryginalną, co zredukowało efekt głuchego telefonu. No, ale tam standardy pracy dziennikarskiej są nieco inne. Mijają dni, a w Polsce informację w oryginalnym brzmieniu podaje raptem kilka mediów na krzyż - RMF24 (bo tam akurat dziennikarzem od takich tematów jest fizyk), kosmonauta.net (no ciekawe, dlaczego) oraz... tak, serwis paranormalne.pl, który tym samym opublikował lepszy tekst na temat tego modelu od wspomnianego Polskiego Radia. Ono bowiem skorzystało z PAP-u, który swoją kluchę wypuścił bodaj z tygodniowym opóźnieniem.
Naprawdę mam publicznie omawiać tandeciarstwo PAP-u? Co powiecie na news o odkryciu nowego prawa statystycznego w namnażaniu komórek, w którym nie wyjaśniono, co to za prawo? Co powiecie na news o zadziałaniu aparatury detekcyjnej, który przerobiono na odkrycie nowej, niezwykłej cząstki elementarnej - mionu? Co powiecie na zamianę tekstów oryginalnych informacji prasowych w taki sposób, że zdania neutralne wkłada się w usta osób występujących w tekście, zaś wypowiedzi przerabia na zdania - bo trzeba coś zmienić? Co powiecie na publikowanie informacji embargowanych przed upływem embarga, ba, publikowanie tej informacji mimo faktu dostarczenia jej przez współpracownika, który otrzymał ją jako reprezentant jednego z portali, zresztą astro? Co powiecie na obowiązek przerabiania każdej informacji prasowej w celu uniknięcia zarzutu - z typowo politycznym rodowodem - faworyzowania jednego ze źródeł informacji prasowej? Co powiecie na praktyczne niestosowanie mechanizmu korekt? Albo na sekretarkę komentującą doniesienia naukowe, bo biedna dziewczyna omyłkowo wysłała informację z własnego konta pocztowego, co błyskotliwemu inaczej redaktorowi PAP-u dało od razu prawo do wpakowania w jej usta kilku komentarzy do prac profesorów?
PAP. Prawie Agencja Prasowa.