Ekoplaneta poruszył ciekawy temat, też zawsze wydawało mi się, że to tylko zabawa. Zaznaczę ze szczególną uwagą -
dobra, ucząca wspólnej pracy, programowania, myślenia itp. itd., ale nie nastawiona na wyniki tych testów. Szczerze mówiąc dalej tak uważam, z drobną poprawką - widzę, że niektórym wydaje się, że to poważne testowanie sprzętu.
Tyle, że sprzętu wyłącznie do dalszych lotów, dla siebie. Bo poważny przemysł już dawno poradził sobie z problemami mozolnie rozwiązywanymi przez ludzi puszczających balony.
Oczywiście ze zwykłej zabawy mogą urodzić się rzeczy niezwykłe, ktoś może wpaść na jakiś prosty pomysł, tanie rozwiązanie problemu, które wcześniej było kosztowne i dzięki temu coś naprawdę z tych lotów przyda się w poważnych zastosowaniach. Ale to tylko "przy okazji".
Chcę być dobrze zrozumiany (a nie opacznie, bo emocje mogą taką interpretację komuś podsunąć!). Uważam, że amatorskie puszczanie balonów stratosferycznych jest jak najbardziej OK, sam kiedyś myślałem o czymś podobnym, to wspaniała, rozwijająca zabawa i zajęcie uczące wielu bardzo ważnych cech, wspaniały sposób spędzania czasu (np. ja gram w golfa, interesuję się Formułą 1, popularyzacją nauki (ot weźmy choćby
"SONDĘ", komputerami itp.), ale dorabianie ideologii, ze to prawdziwe stawianie czoła kosmosowi to przesada.
Problemy rozwiązywane przez amatorskie misje balonowe są w już dawno rozwiązane.
Ja zadam pytanie inne.
Czy przypadkiem to nie jest mniej więcej tak, jak mawiał Kisielewski: "Socjalizm jest to ustrój, w którym bohatersko pokonuje się trudności nieznane w żadnym innym ustroju!"?
Czy puszczanie balonów rozwiązuje trudności nieznane prawdziwym misjom w kosmos?*
* - pomijając te aspekty, o których pisałem na początku - zajęcie dobre, uczące wspólnej pracy, programowania, myślenia, sposób spędzania czasu itp. itd., a jest tego niemało!