W tym wywiadzie z Arturem Chmielewskim (pracującym w NASA synem Papcie Chmiela - chyba pierwszym Polsce kosmicznym celebrytą) jest powiedziane, że raczej nie. Łazik ma ścisłe rozplanowany czas uwzględniający wąskie gardła jak komunikacja (zarówno między dronem, łazikiem, jak i łazikiem i satelitą i na końcu tego długie sznurka satelitą a Ziemią) czy czas jaki łazik i stojący za nim zespół może poświęcić na rożne aktywności. Nie da się badać skał i szukać marsjańskich żyjątek, wody i równocześnie patrzeć jak helikopter robi frrrr. Helikopter jest eksperymentem ściśle technologicznym, nie ma żadnej aparatury naukowej na pokładzie. Po zakończeniu programu testów zostanie raczej porzucony.