Wg plotek Andriej Borisenko, o ile Amerykanie nie będą potrzebować miejsca, może dołączyć do załogi Sojuza MS-18 (Oleg Nowickij i Piotr Dubrow).
Rozumiem, że Amerykanie nie będą potrzebowali miejsca na Sojuzie wówczas, gdy loty USCV-ów (czyli United States Crew Vehicle’ów – obecnie Dragonów, choć pewnie w końcu i Starlinerów) będą odbywać się z taką
niezawodnością i
regularnością, że będzie możliwy „direct handover”, czyli odlot Amerykanów na jednym USCV dopiero po przylocie kolejnych Amerykanów na następnym USCV. Bo amerykańska część Stacji nie może być pozostawiona bez obecności przynajmniej jednego Amerykanina.
Przypomnę opóźnienie startu Dragona DM2 o kilka dni z powodów pogodowych i dyskusję o podatności startów amerykańskich (w przeciwstawieniu do rosyjskich) na zakłócenia meteorologiczne.
Jeżeli istotnie starty z Florydy są bardziej limitowane (pod względem pogodowym) od startów z Kazachstanu, to może powstać ryzyko sytuacji, że USCV pozostający na orbicie będzie musiał kończyć swoją misję ze względu na upływ resursu, a kolejny USCV nie będzie mógł go „bezpośrednio” zmienić z powodu pogodowej niemożności startu.
Jeszcze większe ryzyko powstałoby z powodu niemożności startu z innych przyczyn – np. technicznych.
Tak więc koncepcja „niepotrzebowania” miejsc dla Amerykanów w Sojuzach, czyli latania Amerykanów wyłącznie na USCV-ach (jakkolwiek pożądana przez niektórych z różnych względów) jest bardziej ryzykowna niż wymiana załóg pomiędzy statkami obu użytkowników Stacji.
NewMan