Tylko, że przyczyny polityczno-lobystyczno-jakietamjeszcze nie były w stanie utrzymać wielkich nosicieli przy życiu. Potrzebną robotę wykonywały i wykonują mniejsze i tańsze rakiety. Te były cały czas rozwijane, doczekiwały nowych generacji, a w końcu częściowej odzyskiwalności, podczas gdy "Białe Słonie" pokroju Saturna V, Energi czy wahadłowców, były pierwszymi i ostatnimi przedstawicielami swojego gatunku. Jeśli system nośny ma przetrwać i doczekać się "potomstwa", musi być niezbędny. Musi przede wszystkim względnie tanio wynosić satelity, a nie od wielkiego dzwonu budować stacje kosmiczne czy wykonywać misje BEO. Rozumieli to ci co wymyślili wahadłowce (nie wyszło) i rozumie to Elon Musk (któremu, jak by nie patrzeć, już częściowo wyszło). Co z tego wyjdzie, zobaczymy.