W zasadzie wystarczyłoby znacznie zmniejszenie perygeum - można by sprowadzić małym pojazdem z silniczkiem jonowym.
Cały problem polega na tym, że do istniejących obiektów na orbicie jest szalenie trudno i drogo dołączyć jakikolwiek system deorbitacyjny (żagiel, silnik, taśma, koła zamachowe, itp.). A w nowych satelitach problem polega na tym, że system musi być w pełni autonomiczny (z możliwością ręcznego uruchomienia z Ziemi), lekki, mały i odporny na wiele lat pozostania w stanie hibernacji.
Ale o tych systemach wkrótce napiszę duży artykuł:).
Pozdrawiam,