Widać tutaj konflikt romantyzmu oraz szkiełka i oka. W przypadku kosmosu to drugie powinno mieć głos decydujący, i bardzo dobrze, że ma.
Wysyłanie człowieka w kosmos ma sens tylko wtedy, gdy jest... no właśnie, celem samym w sobie. Przynajmniej teraz.
Prawdziwe loty człowieka w kosmos (w sensie - naprawdę regularne, planowane i z sensem) mogą się zacząć dopiero wtedy, gdy pojawi się biznes, który robiłby pieniądze i który wymagałby umieszczania człowieka w kosmosie. Inaczej zwyczajnie nie będzie na to pieniążków. I znowu - bardzo dobrze. Na ten moment jedynym tego rodzaju biznesem mógłby być kosmiczny hotel. Ale chyba nie o to ,,romantykom" chodzi.
Mnie się wydaje, że celem ,,ciśnienia na Mars" przez SpaceX jest po prostu zwiększenie sobie rynku. Na dobrą sprawę wokół Ziemi nie ,,zmieści" się wiele satelitów. I nie mam na myśli śmieci, a pieniądze. Ileż konstelacji komunikacyjnych, obserwacyjnych czy innych może się utrzymać? O ile w telecomie od biedy można powiedzieć, że braknie transferu, to już duże nasycenie EO może sprawić, że kolejne konstelacje nie będą miały sensu, bo byłyby jak budowa autostrady równoległej do już istniejącej. Stąd istnieje pewien rynkowy limit na zapotrzebowanie na wynoszenie w kosmos.
Ale gdyby zacząć latać na Marsa z człowiekiem i dostarczać tam tony zaopatrzenia - rynek może wzrosnąć niepomiernie. W przypadku stałej bazy / kolonii wymagającej do funkcjonowania ton zaopatrzenia DZIENNIE popyt na loty rośnie do poziomu nieporównywalnego z niczym, co już widzieliśmy. Być może właśnie to jest celem lobbyingu SpaceX.