Doganianie Korei Północnej na starych Migach jest dziwacznym pomysłem, choć sympatycznym ("Polak potrafi"). Zgadzam się całkowicie z Krzysztofem, że nie ma żadnego sensu próbować wchodzić na bardzo hermetyczny już rynek transportu orbitalnego. Kilka agencji rządowych oraz kilka prywatnych przedsiębiorstw amerykańskich opanowało go i zmierza w kierunku jego potanienia traktując to jako priorytet. (Inna sprawa, że po wyeliminowaniu kilku graczy i powrotu do monopolu efekt końcowy może być odwrotny.)
Przykładem trzeźwego podejścia jest Kanadyjska Agencja Kosmiczna, która ma świetnie rozwiniętą infrastrukturę satelitarną, a także bierze udział w poważniejszej eksploracji dzięki współpracy z NASA. Ma swój znaczący udział w ISS - przede wszystkim Canadarm, a także kilku astronautów na jej pokładzie. Inne kraje idą w podobnym kierunku poza tymi, które zdążyły załapać się na orbitę w pionierskim okresie. Obecne próby Iranu, Korei Północnej, Korei Południowej, w żadnym wypadku nie oznaczają prób wejścia na rynek - zdecydowanie są to zabiegi polityczne.