Państwo z arkuszy Google. Pandemia pokazuje, jak ważne są otwarte publiczne daneDate: 7 listopada, 2020 Author: Kosma Nykiel
To, że żyjemy w państwie z kartonu (chociaż pojawiają się różne wersje – inni mówią o tekturze, jeszcze inni o papierze toaletowym), wcale nie jest żadnym zaskoczeniem. Bardzo dobitnie pokazały to wydarzenia roku 2010, a jeszcze mocniej pokazuje to dekadę później druga połowa 2020 roku. (...)
Dlaczego praca Michała jest tak arcyważna? Bo segreguje dane w logiczne zbiory, które ułatwiają ich późniejsze wykorzystanie, a do tego wszystko publikuje w sieci, dzięki czemu każdy może mieć do nich dostęp – hobbyści, inni naukowcy, dziennikarze. Do stworzenia modeli czy analizy danych nie przydadzą się obrazki, które codziennie publikuje MZ. Z drugiej strony, jedna cyferka więcej lub mniej wpisana w arkuszu i cały system restrykcji może się zawalić. (...)
https://kosmografie.wordpress.com/2020/11/07/panstwo-z-arkuszy-google-pandemia-pokazuje-jak-wazne-sa-otwarte-publiczne-dane/Koronawirus. Jak GIS "zgubił" 22 tys. wyników i system informatycznyKrzysztof Janoś 24 XI
Jeszcze w pierwszej dekadzie XXI w. GIS miał systemem do raportowania o zakażeniach, zatruciach i innych sytuacjach nadzwyczajnych. Jego aktualizacje i rozbudowę jednak zarzucono. Teraz służby sanitarne w blisko 40-milionowym kraju w środku pandemii zapełniają danymi papierowe teczki. Błędy muszą się pojawiać.Jak już pisaliśmy w WP, GIS po przeprowadzonej w całej Polsce analizie danych dotyczących przypadków zakażeń SARS-CoV-2 ustalił, że 22 tys. wyników dodatnich testów nie dodano do raportów.
Jak wyjaśniał Inspektorat Sanitarny, wyniki zostały zgubione gdzieś "między systemem elektronicznym a innymi używanymi dotychczas narzędziami zbioru danych" - napisano w komunikacie.
Tu pojawia się pytanie: czy doliczenie owych przypadków może spowodować, że przeciętna tygodniowa nowych przypadków wzrośnie do poziomu, w którym premier ogłosi narodową kwarantannę?
Okazuje się, że nie. Jak zadeklarował Krzysztof Saczka, dotychczasowy wiceszef GIS, który przejął kierowanie Inspekcją po dymisji Jarosława Pinkasa, błędy powstały w dłuższym okresie czasu.
Tę informację dookreśliło jeszcze Ministerstwo Zdrowia. Rzecznik resortu Wojciech Andrusiewicz poinformował we wtorek, że te "zaginione" dane nie pochodzą z jednego dnia. Nie jest to nawet tydzień, ale dwa niepełne miesiące - październik i listopad.
Pytanie jednak: jak do tego doszło?
"Wszystko jest możliwe"- W obecnych ciężkich warunkach i brakach kadrowych Inspekcji Sanitarnej wszystko jest możliwe. Wydaje się, że mogło to wszystko wyglądać inaczej, bo jeszcze, kiedy generalnym inspektorem był generał Andrzej Trybusz, opracowano system informatyczny GISknet, który służył do raportowania w sytuacjach nadzwyczajnych - mówi dr Jerzy Banach, specjalista medycyny morskiej i tropikalnej oraz były szef dolnośląskiego sanepidu.
Nasz rozmówca kierował dolnośląską Inspekcją Sanitarną do 2007 r. System informatyczny był budowany od ok. 2001-2002 r.
- Pozwalał na szybkie raportowanie z każdej stacji epidemiologicznej. Jak na tamte lata rozwiązanie było bardzo zaawansowane. Jednak po moim odejściu z GIS dowiedziałem się, że zarzucono jego rozwój. Teraz pewnie byłby bardziej funkcjonalny. Coś się zaczyna, nie kończy i jest bałagan - mówi Banach.
O przyczyny błędu na 22 tys. nowych zakażeń zapytaliśmy GIS. Poprosiliśmy również o odpowiedzi na pytania dotyczące systemu informatycznego GISknet.
"Każda technologia się starzeje"Według GIS za błędy odpowiadają: opóźnienia w raportowaniu wyników przez laboratoria, różne źródła pozyskiwania danych i potrzeba ich weryfikacji, różne cele zbieranych danych (statystyki zakażeń i ogniska) i na koniec przerwy w pracy stacji spowodowane izolacją lub kwarantanną pracowników.
Zapewniono nas również, że od 24 listopada narzędzia rejestracji danych epidemiologicznych zostaną ujednolicone. A co z własnym systemem informatycznym GIS?
- GISknet to rzecz sprzed wielu, chyba kilkunastu lat. Każda technologia się starzeje - odpowiada krótko rzecznik GIS Jan Bondar.
O braku systemu informatycznego i jego złym wpływie na prace stacji mówił przecież były już szef GIS Jerzy Pinkas. We wrześniu komentował problemy w Nowym Sączu, gdzie sanepid zmagał się wtedy z zalewem dokumentów.Tylko w tej stacji szybko powstało 2,8 tys. teczek. Mąż jednej z pracownic opracował nawet specjalny system, który pomagał pracownicom znaleźć pokój z dokumentami dotyczącymi konkretnej sprawy.
- Inspekcja będzie zmieniana, musi się zmienić. Tak mała liczba osób naprawdę nie jest w stanie bez systemu informatycznego działać tak, jak byśmy sobie tego życzyli - tłumaczył wtedy Pinkas.
"W środę kolejne oświadczenie"Na razie sanepidy nie mają swojego rozwiązania, a korzystają obecnie z dostosowanego do tego celu systemu EWP. 5 listopada minister zdrowia wydał rozporządzenie, w którym zobligował laboratoria do wprowadzania wszystkich wyników do EWP.
Warto jednak pamiętać, że w EWP (Ewidencja Wjazdu do Polski) pierwotnie Straż Graniczna zamieszczała informacje o osobach powracających do kraju z zagranicy, objętych obowiązkową kwarantanną. Teraz w tym systemie przetwarzane są też dane innych osób na kwarantannie czy izolacji i te o przeprowadzonych testach.
Czy to uchroni nas przed pomyłkami? Wydaje się, że jednak trzeba przygotować się na kolejne zaginione testy dodatnie.
- Minister zdrowia polecił Głównemu Inspektorowi Sanitarnemu przeanalizowanie wszystkich raportów z ostatnich dni i tygodni na Mazowszu i na Śląsku. Do środy ma być w tej sprawie oświadczenie - powiedział na konferencji prasowej rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz.
Do myślenia daje rezygnacja Agaty Wolskiej ze stanowiska z-cy Mazowieckiego Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego, bo to właśnie na Mazowszu "zagubiło się" 11 tys. dodatnich testów na koronawirusa.
O powody dymisji Wolskiej zapytaliśmy w GIS i mazowieckim WSSE, ale do czasu opublikowania tego artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Źródło: money.pl
https://www.money.pl/gospodarka/koronawirus-jak-gis-zgubil-22-tys-wynikow-i-system-informatyczny-6579060563032960a.htmlResort zdrowia zmienia zasady raportowania o zakażeniach koronawirusemKatarzyna Wójcik, Marek Wiosło 24 listopada (14:56)
Zmieniły się zasady raportowania o najnowszych zakażeniach koronawirusem w kraju. Sanepid nie przesyła już informacji na przykład samorządom. Dane mają być publikowane tylko na stronie rządowej. Samorządowcy są tą decyzją oburzeni, ponieważ dane są niezbędne chociażby dla miejskich centrów zarządzania antykryzysowego.Od dziś wszystkie stacje powiatowe zaprzestają publikowania na swoich stronach jakichkolwiek danych dotyczących SARS-CoV-2. Dane te będą upubliczniane w sposób scentralizowany. A to oznacza, że na stronach powiatowych i wojewódzkich sanepidów nie znajdziemy już danych o zakażeniach. Będą one publikowane jedynie na stronie Ministerstwa Zdrowia.
To jest jawne odcinanie obywateli od możliwości jakiejkolwiek weryfikacji tych danych - stwierdził na Twitterze analityk i autor obywatelskiej bazy danych na temat epidemii w Polsce Michał Rogalski, który jako pierwszy zwrócił uwagę na rozbieżności w raportowanej liczbie przypadków.
Samorządowcy oburzeni decyzją o zmianie raportowania danychOburzeni tą decyzją są także samorządowcy. Monika Chylaszek, rzecznik prasowy prezydenta Krakowa w rozmowie z reporterem RMF FM Markiem Wiosło przyznała, że dane publikowane przez powiatowe sanepidy pomagały miastom w przygotowywaniu odpowiednich instrumentów walki z koronawirusem.
Dzięki temu, że widzimy, czy te zachorowania wzrastają czy jest ich coraz mniej, jesteśmy w stanie dostosować przede wszystkim działanie pomocy społecznej. Dla nas te dane na co dzień są bardzo ważne i jesteśmy zdziwieni, że miasta są pozbawione takich danych, które mogą pomagać w wypełnianiu ich zadań - przyznała Monika Chylaszek z krakowskiego magistratu.
Przypomnijmy, to właśnie Michał Rogalski w połowie listopada na Twitterze zwrócił uwagę na różnicę między liczbą potwierdzonych przypadków w województwie mazowieckim przekazaną przez Ministerstwo Zdrowia oraz PSSE.
Różnica pomiędzy sumą potwierdzonych przypadków w woj. mazowieckim według danych MZ, a PSSE na dzień 15.11 wzrosła już do 14,2 tys. - pisał Rogalski.
Wykrycie nieścisłości potwierdził Główny Inspektorat Sanitarny.
"Tam jest raportowany każdy przypadek. To jest system bazujący nie na raportach wojewódzkich stacji sanitarno-epidemiologicznych, ale na raportach bezpośrednio przekazywanych z laboratoriów wykonujących testy. Te dane są przekazywane w trybie ciągłym, tak naprawdę 24 godziny na dobę. Po każdym wykonanym teście, jeśli mamy wynik, jest on od razu zaraportowany w systemie" - wskazał rzecznik MZ.
Teraz już na pewno nikt żadnych nieprawidłowości nie znajdzie, bo wszystkie stacje sanitarne przestały podawać szczegółowe dane powiatowe - przyznał dziś Michał Rogalski dodając, że po 225 dniach codziennego zbierania zmuszony jest przerwać swoją pracę.
Ministerstwo Zdrowia odpowiedziało na wpis analityka i poinformowało, że dzisiejsze dane o zakażeniach do poziomu powiatu, dostępne będą na portalu gov.pl.
"Pełna transparentność wszystkich danych zostaje zachowana. Źródłem danych jest system elektroniczny, do którego bezpośrednio raportują laboratoria" - czytamy w komunikacie.
"Zgubione" 22 tys. przypadków zakażeńPodczas briefingu przed siedzibą ministerstwa zdrowia rzecznik resortu Wojciech Andrusiewicz przekazał, że podana we wtorek liczba 10 139 zakażeń to jest pierwszy raport z nowego systemu elektronicznego.
Dodał, że 22 tys. przypadków, które nie zostały wcześniej uwzględnione w statystykach, zostało we wtorek przyporządkowane do globalnej liczby zakażeń stwierdzonych od początku epidemii. Teraz stacje powiatowe będą je dodawać PESEL-ami do poszczególnych dni. Nie mogliśmy ich wykazać w dziennym raporcie, bo byłoby to mylące i sugerowałoby, że dziś mamy ponad 32 tys. zakażeń - podkreślił.Zauważył też, że maleje liczba skierowań na wykonanie badania na obecność koronawirusa wystawianych przez lekarzy rodzinnych.
W ubiegłym tygodniu tych zleceń z POZ było 48 tys., dziś to jest 39 tys. Mamy więc 10 tys. spadku liczby zleceń z POZ, co przekłada się na wyniki, które będziemy notować w tym tygodniu, bo najwięcej testów jest wykonywanych ze zleceń z POZ dla pacjentów objawowych - powiedział.
Andrusiewicz poinformował, że wszystkie testy antygenowe są raportowane na bieżąco w systemie elektronicznym EWP. Do tej pory w Polsce wykonaliśmy ponad 70 tys. testów antygenowych. Ostatniej doby zaraportowanych wyników negatywnych było ponad 6 tys., a wyników pozytywnych blisko 1200 - mówił.
Dodał, że w dziennych raportach uwzględniane są też na bieżąco wyniki testów wykonanych komercyjnie. Od 5 listopada zaraportowanych jako pozytywne jest prawie 25 tys. testów komercyjnych - zaznaczył rzecznik resortu zdrowia.
Źródło: RMF FM
https://www.rmf24.pl/raporty/raport-koronawirus-z-chin/polska/news-resort-zdrowia-zmienia-zasady-raportowania-o-zakazeniach-kor,nId,4874724https://www.politykazdrowotna.com/67340,rzecznik-mz-wtorkowy-raport-to-pierwszy-z-systemu-elektronicznego