Wygląda to tak, jakby Trumpowi zależało na jakimś spektakularnym wydarzeniu przed upływem 4-letniej kadencji. Takim byłby np. powrót na Księżyc, jakkolwiek go rozumieć, choćby jako oblot. Do tego wystarczy misja EM-1 załogowa, a prywatne sukcesy bardzo by to podbudowały. W ten sposób uzyskałby jeden z dowodów na to, że uczynił Amerykę znowu wielką. Obcięcie budżetu NASA w niczym by tu nie przeszkodziło.