... SLS to male koszty, utrzymuje baze sily roboczej na potrzeby przyszlych dzialan. Jak raz to sie zamknie, to tak jakby skasowac
te kilakdzieiat lat pracy i nakladow w kosmosie. A gateway, pokazuej, ze sa lepsi od chinczykow, nawet jesli przez 10 lat bedzie tam tylko
stacja przsiadkowa dla misji robotycznych na Ksiezyc. To nie to samo co Apollo ... Z powazaniem
Adam Przybyla
Adamie, 4 mld dolarów rocznie to nie są małe koszty. Kropka. Powtórzę się: na rozwój wszystkich ważniejszych technologii wydaje się czterokrotnie mniej.
JSz, widzisz, ja uważam że wykres z kosztami dokładnie potwierdza to co piszę. Program Apollo to był absurd. Kompletnie nierealistyczny. Gdyby przeznaczono te środki na rozwój technologii nawet nie związanych bezpośrednio z kosmonautyką, ale wykorzystywanych w niej (np. komputerów, technologii materiałowych) być może byłby z tego większy pożytek.
Zupełnie inaczej traktuję STS. To była próba we właściwym kierunku, tyle, że nieudana. Sugeruję troszkę coś innego niż piszesz, JSz. Nie myślę, że rozwój obecności na orbicie powinien się odbyć bez STSów. Raczej, że powinny być zastopowane w ówczesnej wersji (np. po 1986 roku) i przemyślane od nowa, tak, żeby spróbować choć zbliżyć się do zakładanych kosztów. Znów się powtórzę: można było próbować pójść w kierunku podobnym do rosyjskiego Burana. Próbować różnych wariantów, modyfikować zestaw. Zacząć od boosterów na paliwo stałe. Albo od płatowca, odchodząc od jego dość wygórowanych założeń konstrukcyjnych. Tam był duży potencjał, ale nie wprowadzano poprawek.
W tym sensie NASA wydaje się obecnie trochę mądrzejsza. SLS jest jeszcze podtrzymywana z powodów politycznych, choć coraz więcej znaków wskazuje że tylko czasowo. Coraz większy nacisk jest na współpracę z podmiotami, które mogą wymyślać nowe rozwiązania, agencja wydaje się też iść dość "szeroko", finansując całkiem dużą gamę firm mogących rozwijać nowe systemy i całkiem sporo nowych technologii. W takim Commercial Crew będziemy mieli dwóch dostawców (chyba, że Boeing całkiem się posypie...), program został przeprowadzony za ułamek kosztów agencji, a rozwiązano problem, nad którym NASA głowiła się prawie 20 lat. Spore nadzieje mam w związku z dofinansowaniem napędów atomowych - to jeszcze pieśń przyszłości, ale wreszcie coś się dzieje w temacie. I znów, nie jest to projekt pożerający jakieś ogromne środki, cóż to jest 100 mln przy budżetach NASA, a potencjalne korzyści ogromne.
Być może za dużo przenoszę z mojej działki, czyli finansów, ale w niej tak to wygląda. Stawianie ogromnych pieniędzy na jedną, ryzykowną inwestycję zazwyczaj źle się kończy, tym bardziej trwanie przy założeniach jakiegoś projektu na siłę, jeżeli koszty rosną lawinowo. W długim terminie wygrywają te instytucje czy firmy, które weszły w kilka mniejszych tematów, mogąc w każdym z nich swobodnie wprowadzać poprawki albo się wycofać, jeżeli któryś z nich całkiem nie rokuje.