W skrócie, tak - ale jeszcze nie teraz.
Podoba mi się model brytyjski, w którym okazja lotu Tima Peaka została wykorzystana by pokazać mocno rozwinięty krajowy sektor kosmiczny, w którym pracuje wiele (dziesiąt) tysięcy ludzi.
Lot astronauty bez pokazania zaplecza będzie jednak głównie marketingowym akcją nie przynoszącą wiele prócz ogólnej "inspiracji", edukacji u podstaw i dalszego bla bla.
Jeżeli jednak taki lot ma być okazją by pokazać prężnie rozwijający się sektor (np - ruszenie programu w 10 lecie przystąpienia do ESA) i wtedy pokazanie, ile różnych rzeczy się rozkręcą i w upstreamie i w downstreamie, to wtedy ma to jakiś większy sens. Wtedy taki lot może pokazać i zwykłym ludziom i dzieciakom w liceach (a tu tutaj liczy się inspiracja by wybrać właściwy kierunek studiów i potem pracy), że możliwości i w kraju są, i że coś dużego się dzieje.
Już na marginesie sądzę, że lepiej taki lot byłoby zrobić w ramach współpracy z Chinami lub za pomocą Commercial Crew na stację Bigelowa. A to dlatego, że składka na program załogowy / ISS w ESA jest po prostu mordercza i taki wydatek byłby równie skuteczny dla całej reszty polskiego sektora kosmicznego, jak budowa Gawrona 2, znaczy rakiety orbitalnej.