Bardzo ciekawy artykuł ESA dotyczący procedur postępowania z próbkami Marsa po przylocie na Ziemię i badaniu ich w przystosowanych do tego laboratoriach.
http://www.esa.int/Our_Activities/Human_and_Robotic_Exploration/Exploration/Mars_on_Earth_what_nextDla mnie zrozumiałe jest ale i kontrowersyjna procedura sterylizacji marsjańskich próbek (termiczna?) przed otwarciem opakowań ich zawierających:
Choosing the order to process the multitude of measurements that scientists want to do is a headache of interplanetary proportions. The samples will need to be eventually sterilised according to the planetary protection protocol, which could require heat, radiation or chemical processes. But the sterilisation procedure itself could change some samples from their original state, meaning that some ‘sterilisation sensitive’ investigations need to be done inside containment, before sterilisation happens.
The good news is that a recent publication from the Mars Sample Return Science Planning Group reports that roughly three quarters of all the measurements can be achieved after sterilisation.Taka sterylizacja może rozłożyć na pierwsze składowe nadchlorany z regolitu marsjańskiego jak to się stało podczas eksperymentów Vikingów. Mogą ulec nieodwracalnym zmianom zawarte w regolicie ewentualne związki organiczne. Może zmienić się ich budowa. Czyli najbardziej nas interesujące rzeczy będą zmienione jeszcze przed podjęciem badań

Z drugiej strony rozumiem konieczność zapewnienia bezpieczeństwa biologicznego Ziemi bo jak jakiejś bioustrojstwo ucieknie do środowiska to raczej niemożliwe będzie jego unicestwienie. Oczywiście prawdopodobieństwo takiego wydarzenia uważam za nikłe, poniżej 1% ale nie zerowe. Co o procedurze takiej sterylizacji myślicie?
Dla mnie wyjściem z tej sytuacji jest poświęcenie jednej z próbek i umieszczenie w komorach naśladujących różne środowiska Ziemi: Antarktydę, podłoże pustyni np. Atacama, lasu równikowego itp itp. Podanie próbek marsjańskiej gleby roślinom oraz zwierzętom w laboratorium (np. szczurom) i latami ich obserwowanie czy nie dzieje się coś złego. W tym czasie resztę próbek głęboko zamrażamy. Dopiero gdy upewnimy się, że badane rośliny i zwierzęta nie przejawiają jakiś chorób czy zaburzeń wówczas otwieramy kolejne marsjańskie próbki i je badamy bez uprzedniej sterylizacji ale uważając, żeby z nich coś nie uciekło

Myślałem też o umieszczeniu na LEO np. na ISS w module gdzie takie marsjańskie próbki byłyby biologicznie testowane. Tylko, że to byłaby droga zabawa ale zwiększająca znacznie bezpieczeństwo biologiczne Ziemi. Jak przylecą próbki z Europy czy Tytana to już bezwzględnie konieczne będzie ich badanie poza Ziemią np. na stacji kosmicznej. Bo taki podlodowy ocean Europy czy Tytana jest bardziej zbliżonym środowiskiem do ziemskich niż suchy jak pieprz regolit Marsa.