Pięknie. Ja tylko żałuję, że nie ma chęci i budżetów, żeby lot trwał nieco krócej niż 8 lat.
A nie jest to przypadkiem wypadkowa ograniczeń nośności rakiety/napędu samej sondy?
Tak, Ariane 5 jest "słabą" rakietą i drugiego stopnia nie da się ponownie odpalić. Europa Clipper do Jowisza dotrze w 2030r, a wyśle ją Falcon Heavy w 2024r. Juice dotrze do Jowisza dopiero w 2031r.
Jest, ale pofantazjujmy przez przez chwilę i wyobraźmy sobie, że po starcie sonda dokuje na orbicie do wyniesionego wcześniej i zatankowanego (w 2 lotach F9) stopnia marszowego, który pozwoli skrócić czas lotu o połowę.
Albo że tę rolę przejmuje zmontowany na LEO ciągnik z klastrem silników jonowych zasilanych TĄ STRASZNĄ energią jądrową.
Czyli potrzebny by był nowy/zmodyfikowany port dokujący na sondzie z dodatkowymi ustrojstwami do dokowania (radar) do dokowania. To raz.
Dwa: wagon leków uspokajających dla obsługi misji, kiedy fundujesz im kolejny punkt awarii.
Trzy: pociąg leków uspokajających dla konstruktorów sondy, że ta ich pełna antenek, paneli słonecznych i całej arcydelikatnej reszty, ma do czegokolwiek cumować.
Cztery: tankowiec leków uspokajających dla polityków przez których to musisz przepchnąć.
Pięć: energia atomowa, to na dzień dzisiejszy rozwiązuje problem zasilania, a nie napędu.
Sześć: do tej pory, oprócz rzeczy typu budujemy stacje kosmiczną/loty załogowe lub chociaż statków załogowych bez załogi dokowanie nie było stosowane.
Wniosek. Oczywiście da się zrobić, a jak ładunek będzie w bezpiecznym wnętrzu tankowanego Starshipa, to tym bardziej da się zrobić, w końcu to będzie jego podstawowa funkcjonalność. Jednak na dzień dzisiejszy, to chyba za dużo betonu na raz do rozbicia.