Adam, rozumiem po części Twoje pesymistyczne podejście do tematu, "bo to jebutnie, bo tamto nie poleci, bo popcorn, bo fajerwerki" itd. itd., ale oprócz demonizowania całego zjawiska zwanego SpaceX, odnoszę wrażenie, że Ty najzwyczajniej nie chcesz aby Muskowi cokolwiek więcej poza F9, Heavy czy Dragonem się udało. Mam rację?
A może w tym ogromie rewolucyjnym, który już wprowadził Elon a chce go jeszcze bardziej rozkręcić, czujesz się przytłoczony skalą zjawiska i skalą przedsięwzięcia, na które porywa się szef SpaceX? Stąd ten wszechobecny lament, że to nie ma najmniejszej szansy bytu, że Musk tak naprawdę tylko oszukuje wszystkich wokół i siebie przy okazji, że "ja" czyli "Ty" zrobiłbyś to lepiej
Wiesz, Ty, my - siedzimy sobie w przysłowiowych kapciach przed laptopami i monitorami kompów - komentujemy, wymyślamy, cudujemy, narzekamy, "doradzamy" (sic!), ale wielkie rzeczy dzieją się tam i trzeba po prostu dać facetowi czas na działanie, a co tu dużo mówić - działa on w zastraszającym tempie. Może mu projekt SH wyjdzie, może nie, zobaczymy, ale nie rzucaj w niego (Muska) ciągle kamieniami
Zobacz gdzie bylibyśmy (wśród skamieniałych, jednorazowych rakiet made by ULA) gdyby nie wariacka (wtedy) idea z ich odzyskiem czy ze stworzeniem własnego, bezpiecznego statku orbitalnego. Zresztą, jego idee zaczynają mocno wpływać na projektantów z Państwa Środka, a to oznacza napędzanie kolejnego wyścigu. I przecież bardzo dobrze.