Temat elektrowni słonecznych krążązych na GEO lub bytujących w punktach Langrangea dyskutuje się od lat. Niedawno odnalazłem na stronie National Space Society artykuł o zaletach i wadach elektrowni kosmicznych:
https://space.nss.org/space-solar-power/Zalet jest bardzo dużo, zwłaszcza, że budowa orbitalnych elektrowni słonecznych będzie powodować niedużą emisję gazów cieplarnianych (głównie podczas startów rakiet z elementami elektrowni lub załóg naprawczych). Energia Słońca byłaby dostępna cały czas, no chyba, że Słoneczko porządnie kichnie i cała elektronika na orbicie i połowie Ziemi wysiądzie

Wadą elektrowni jest duży obecnie koszt wysyłki towarów na orbitę, jak wyżej wspomniałem wrażliwość na duże burze elektromagnetyczne od strony naszej gwiazdy, oraz pewien (duży???) wpływ na środowisko w miejscu instalacji odbiornika energii z kosmosu w zakresie mikrofalowym. Jak wiemy mikrofale nie są obojętne dla naszego zdrowia a więc chyba roślinom, zwierzętom i innym organizmom zamieszkującym obszar wokół odbiornika energii będzie jednak coś zagrażać. Poza tym może wydarzyć się np. awaria lub zderzenie z meteorytem, które spowoduje wychylenie anteny elektrowni i strumień mikrofal skierowany będzie gdzie indziej np. w duże miasto albo lasy, pola itp. Mam nadzieję, że w razie awarii zadziała automatyczny wyłącznik wysyłania energii.
Teraz pytanie. Otóż zakładając, że Starship wejdzie do użytku tak jak przewidują to plany Muska i jeden start tego pojazdu nie przekroczy kosztu 100 milionów dolarów (nie mam pojęcia jak obecnie szacuje się koszt startów tego monstra), czy za dziesięć, dwadzieścia, trzydzieści lat stanie się opłacalna budowa i eksploatacja słonecznych elektrowni orbitalnych? Czy wtedy jest techniczna szansa (pomijam czynniki polityczne), żeby przyśpieszyć odchodzenie od paliw kopalnych a wręcz rozpocząć proces wchłaniania z atmosfery wyemitowanego w ostatnim stuleciu a przynajmniej połowie stulecia dwutlenek węgla (zakładam tutaj, że szczegóły takiej technologii będą wówczas już opracowane)? W tym scenariuszu pomijam ewentualne wykorzystanie elektrowni termojądrowych, które w tej tematyce mogłyby pozytywnie namieszać, ale niestety nie widać końca etapu projektowania

W moim scenariuszu elektrownia lub elektrownie byłyby budowane z surowców pochodzących z Ziemi bo w ciągu najbliższych dekad sprowadzanie czegokolwiek spoza orbity do budowy SSP chyba nie będzie opłacalne.
Czy jest szansa, że w 2050 r. większość energii elektrycznej na Ziemi będzie pochodziła z słonecznych elektrowni kosmicznych?