W przemyśle kosmicznym nie ma czegoś takiego jak "banalna sprawa". Incydent z sensorem jest wynikiem, a nie przykrywką tych "problemów na linii produkcyjnej".
Banałów jest pełno:
- zwierciadło HST - bo ktoś wklepał błędne ustawienia w maszynkę szlifującą;
- opuźnienie RHESSI - bo ktoś ustawił za mocne wibracje podczas testów;
- Mars Climate Orbiter - bo pomylili jednostki;
- Mars Polar Lander - bo nie wyzerowali przyspieszeniomierza;
- zwierciadło HRI na Deep Impact - bo ktoś zapomniał o rozszerzalności cieplnej;
- jeden z kanałów łączności na Huygensoe - bo programiści zapomnieli go uwzględnić w oprogramowaniu;
- drzwiczki TEGA na Phoenixie - bo wykonawca uprościł sobie produkcję.
itd itp. Ale u ruskich to raczej ostatnia rzecz która mogła nawalić.