Materiał krótko podsumowujący problematykę załogowych lotów kosmicznych i rozjaśniający naiwniakom lubiącym Marsa bo jest czerwony i taki "trendy" bo tam jeszcze nie byliśmy i nie wbliliśmy flagi oraz ludziom kompletnie nie w temacie, z czym się to je i z czym się to wiąże. Na pierwszym miejscu ze wszystkich wymienionych czynników wymieniłbym przede wszystkim wszędobylską radiację. Jeśli z tym sobie poradzimy, w znaczeniu wynaleziemy skuteczny sposób na prawie 100% eliminację tego zabójczego czynnika - to o resztę nie ma co się aż tak martwić. Oczywiste jest bowiem to, że rakieta może eksplodować, bądź nie udać się lądowanie, ale te sprawy mogą się zdarzyć niezależnie od natury i wyłącznie z ludzkiej winy. Natomiast kwestie mniejszej grawitacji czy hydroponicznych farm pozostawiłbym naprawdę na sam koniec kolejki. Ciekawą i faktycznie istotną sprawą jest zaś czynnik psychologiczny, stąd te eksperymenty na Ziemi, ale obejmujące ludzi raczej "przypadkowych" czy coraz dłuższe misje kosmiczne profesjonalistów na ISS. I tak jak wielokrotnie, do znudzenia, już powtarzałem jak mantrę - fajnie byłoby pomyśleć najpierw o poligonie księżycowym jako wspaniałym sprawdzianie dla organizacji logistyki dostaw zaopatrzeniowych, zorganizowania i sprawdzenia specjalnych ekranowanych modułów, sprawdzenia możliwości wykorzystania lokalnego materiału jako budulca stanowiącego ochronę przed właśnie promieniowaniem itd. itd. itd.
No, ale w końcu Mars jest "fajny, modny, czerwony no i na pewno kiedyś tam płynęła woda". Ale, że jest o wiele dalej i że kompletnie nie jesteśmy na niego przygotwani - to już się nie myśli. Na szczęście przynajmniej coraz większa ilość naukowców zaczyna bardziej myśleć o Księżycu niż brnąć ślepo na Marsa.