Jeśli ktoś ma ochotę na niedzielną masakrę SLSa piłą łańcuchową...
https://caseyhandmer.wordpress.com/2021/02/24/sls-is-cancellation-too-good/
Reszta bloga też całkiem spoko
Zadałem sobie trud przeczytania artykułu - rzeczywiście, styl i subtelność piły łańcuchowej
Trochę szkoda, że autor zdecydował się na prowadzenie retoryki w sposób tak nacechowany emocjami, ponieważ - przynajmniej w moim odbiorze - osłabia to siłę niektórych, skądinąd sensownych, argumentów. Co gorsza, artykuł zawiera też mnóstwo informacji błędnych (np. 70 ton na LEO dla SLS, podczas gdy nawet 105 ton byłoby nie do końca poprawne) lub nieścisłych. Na przykład kwestie bezpieczeństwa i awaryjności SRB i SSME - te pierwsze miały jedną awarię na ponad 200 użyć (ze znaną i wyeliminowaną przyczyną), te drugie - jedną na ponad 400 użyć w czasie lotu. Autor wysnuwa jednak w jakiś sposób wniosek, że ryzyko utraty załogi w SLS będzie wynosiło przynajmniej 1/100. Podobnie, gdy autor stwierdza, że SLS cierpi na ten sam problem z systemem abortowym co Ares I (zniszczenie spadochronów przez SRB). Do tej pory nie spotkałem się z informacjami o występowaniu tego problemu także w SLS, ktoś ma jakiekolwiek źródło na jego potwierdzenie?
Jednak największą bolączką artykułu jest brak jakichkolwiek wniosków poza "anulować natychmiast" - bez refleksji, jak katastrofalne może to mieć skutki dla załogowej eksploracji. Szkoda, bo wszyscy zdajemy sobie sprawę z wad SLS, w tym względzie artykuł nie wnosi nic nowego, poza przypomnieniem niektórych i wyolbrzymieniem innych. A szkoda bo sensownych pomysłów jak zaradzić tej sytuacji jest niewiele. Ma to swoje odzwierciedlenie w komentarzach - ktoś prosi o masowe udostępnianie tego artykułu, tak, żeby informacja o nim pojawiła się na kanałach takich youtuberów jak Scott Manley czy Tim Dodd, ew. by poparł to Musk. Pada jednak odpowiedź, IMO trafna, że Manley czy Dodd nie poparli by tych tez. Nie są zwolennikami SLS, jednak obaj zauważali, że na tym etapie kasacja programu przyniosłaby więcej szkód niż pożytku.
Tu nie chodzi aby iść wg zasady "jak się nie ma co się lubi...", tylko o projektowanie programu z głową, a nie bez niej. Pewnie, że teraz jest już "po ptokach" i SLS jest jedyną (póki co) zauważalną propozycją do wyniesienia czegokolwiek sensownego w kierunku Łysego, ale sedno problemu jest w tym, że - właśnie - jest to system już teraz przestarzały i w całym swym zacofaniu "rewelacyjnie", wręcz "cudownie" drogi, a to rzecz oczywista, daje mu minimalne szanse na przeżycie więcej niż 2-3 lotów w ramach Artemis. Niestety alternatywy dla tej niewątpliwie ślepej uliczki, którą z całą typową dla siebie premedytacją, załatwiła sobie NASA, jeszcze długo nie będzie (mimo wszystko w BFR jakoś do końca nie wierzę).
station - zgoda ale SLS może i powinien latać dopóki tej alternatywy nie będzie, a szczerze mówiąc będę mocno zaskoczony, jeżeli system BFR/SS osiągnie pełną dojrzałość przed 2030. Zresztą, nawet wówczas wątpię, by NASA całkowicie przesiadła się na BFR, choćby z uwagi na brak systemu ucieczkowego (w ogóle wiadomo coś nt. jak będzie wyglądał ew. abort BFR?). Alternatyw może nie być do okolic 2030, co z kolei może przełożyć się nawet na 4 do 6 lotów SLS.
Rewelacyjny tekst, opisuje jak bezsensownym pomysłem było i jest budowanie SLS na bazie Promu, który nie spełnił założeń, metodami które się nie sprawdziły.
Ja tu jednak widzę efekt krótkiej pamięci. W 2010- 2011 brak było takich głosów. Nikt wówczas nie mówił o tym, że SRB i SSME czy wodór jako paliwo są architekturą tak wadliwą, że powinno się wysłać ją do muzeum. Wówczas w dyskursie DIRECT miał podobnie głośnych zwolenników jak teraz Musk, a konserwatyści, tak jak dziś bronią SLS - tak wówczas bronili Aresa. Alternatyw nie było. Tak na dobrą sprawę możliwość oparcia eksploracji kosmosu na firmach prywatnych zaczęła wydawać się realna dopiero po 2015, a i wówczas dotyczyło to właściwie tylko LEO.
W 2010- 11 r. jedyną inną opcją była propozycja Obamy skupienia się przez lata na R&D, tak, by stworzyć nowy system. Założenie może i dobre (w pewnym sensie zgodne z duchem artykułu linkowanego przez Aga Bej), jednak NASA jest mało innowacyjna, a R&D w jej wykonaniu zacząłby może owocować pierwszymi projektami dopiero w po dekadzie, a realnym sprzętem - po kolejnych dekadach. I z tych względów koncept R&D spotkał się z masową krytyką, a SLS stworzono jako kompromis między zwolennikami DIRECT i zwolennikami Constellation.